ShopDreamUp AI ArtDreamUp
Deviation Actions
Literature Text
Błękitna Wieża wspaniale wygląda otulona światłem zachodzącego słońca. Taka myśl przemknęła przez głowę Falimira, kiedy spoglądał na wyspę z rei statku. Na kolanach chłopaka spał Kryształ. Koga stała na kotwicy niedaleko wyspy, podobnie jak kilka innych okrętów. Falimir miał nadzieję, że ograniczy dzięki temu powierzchnię świecenia się statku przez te magiczne glony, co miały się dziś pojawić. A do tego miał dobry widok na wyspę. Oparł się o maszt i spoglądał na Wieżę. Falimir pierwszy raz przybił do portu na wyspie. Zawsze starał się unikać terytorium magów, ale trafiła się okazja na łatwy zarobek i grzechem byłoby nie skorzystać. Chciał jak najszybciej zdobyć pieniądze i odpłynąć, co oczywiście musiało się nie udać. Przechadzając się po porcie doznał pewnego zawodu połączonego z ulgą. Chociaż obawiał się magów, bardzo chciał jednego z nich zobaczyć. A tu nic. Ani jednego maga. Popytał mieszkańców i dowiedział się, że wszyscy siedzą w Cytadeli, do której nikt nie ma wstępu bez zgody jej opiekuna. Natychmiast zapragnął się tam zakraść, ale stłumił w sobie tę chęć. Naruszenie terenu Wieży pełnej magów było złym pomysłem.
Ze strony wyspy wypłynęła mała łódka. Nadciągała zmiana warty. Obudził kota, który niepocieszony zszedł z masztu. Minutę później był już na pokładzie. Jakim cudem to robił, do dziś stanowiło zagadkę. Falimirowi zejście zajęło nieco więcej czasu. Zabrał z kajuty kapelusz, swoją torbę i poczekał, aż załogant dopłynie do statku. Marynarz wdrapał się na okręt.
- Dobry wieczór, kapitanie. Jak warta?
- Można się było wyspać. – Uśmiechnął się. – Miłego czuwania.
Zawołał kota. Odpowiedziało mu miauknięcie za statkiem. Falimir uśmiechnął się pod nosem i wszedł do szalupy.
Po przypłynięciu na wyspę wciągnął łódkę daleko na plażę i znalazł załogę.
- Znaleźliście jakieś naczynia na glony? – zapytał.
- Tak, kapitanie.
- To dobrze. Kiedy pojawią się te glony zbierzcie ile możecie i wystawcie przy nich wartę. Jutro je sprzedamy.
- Nie mamy ich dużo – zauważył Hermin. – Nie było łatwo coś znaleźć.
- Nie szkodzi. Podzielimy się zyskiem po równo. – Obrzucił załogę spojrzeniem. – Oczywiście tylko ci dostaną pieniądze, którzy cokolwiek będą robić. Nie jest to przymusowa praca.
Zostawił załogę i poszedł na plażę. Usiadł na piasku i popatrzył na horyzont. Ciekawe, czy dzisiaj magowie wyjdą z Wieży. Zrobiło się już ciemno. Nagle w wodzie pojawiły się małe, błękitne punkciki. Po chwili pojawiły się kolejne i fale przy brzegu rozbłysły pięknym, niebieskim blaskiem. Falimir podszedł oczarowany do wody i ostrożnie zanurzył w niej dłoń. Wrażenie było oszałamiające. Usłyszał obok pełne gniewu prychnięcie Kryształa. Kot bezszelestnie zbliżył się do wody i zanurzył w niej łapy. Nie spodobało mu się, że świecą, a glony nie nadają się do jedzenia, więc wyszedł, zostawiając świecące ślady łap. Falimir zaśmiał się widząc, jak kot próbuje bezskutecznie zmyć błękit z łap. Osiągną tylko tyle, że teraz miał także niebieski pysk. Falimirowi zrzedła mina, kiedy zobaczył, że jego warkoczyk także pokryły glony. W pobliżu pracowali jego ludzie, a także zwykli mieszkańcy. Wszyscy nieźle się przy tym bawili. Nagle, Falimir usłyszał zbliżającą się grupkę ludzi. Odwrócił się. Wyróżniali się z tłumu, nie tylko strojem. Każdy z nich miał swoistą aurę, która nie pozostawiała wątpliwości, kim są. Falimir ze zdumieniem odkrył, że większość wyglądała na osoby w jego wieku. Magowie. Nie, nie magowie. Uczniowie. I kilku nauczycieli. Ich strój musiał odpowiadać ich profesji. Grupka dziewcząt o niemal identycznych strojach musiały aspirować na stanowisko wiedźmy. Sami chłopcy to z pewnością przyszli magowie. A zatem wymieszana trzyosobowa grupka w zielonych szatach to pewnie zielarze. Falimir ujrzał jak dwójka magów niby przez przypadek popchnęła jedną z dziewcząt do wody. Pokręcił głową. Zdecydowanie nie tak sobie wyobrażał magów. Miała wrażenie, że będą bardziej poważni. Sięgnął po swoje naczynko. Napełniając je wodą z planktonem, pomyślał, że w sumie nie odstawałby od innych uczniów.
Ze strony wyspy wypłynęła mała łódka. Nadciągała zmiana warty. Obudził kota, który niepocieszony zszedł z masztu. Minutę później był już na pokładzie. Jakim cudem to robił, do dziś stanowiło zagadkę. Falimirowi zejście zajęło nieco więcej czasu. Zabrał z kajuty kapelusz, swoją torbę i poczekał, aż załogant dopłynie do statku. Marynarz wdrapał się na okręt.
- Dobry wieczór, kapitanie. Jak warta?
- Można się było wyspać. – Uśmiechnął się. – Miłego czuwania.
Zawołał kota. Odpowiedziało mu miauknięcie za statkiem. Falimir uśmiechnął się pod nosem i wszedł do szalupy.
Po przypłynięciu na wyspę wciągnął łódkę daleko na plażę i znalazł załogę.
- Znaleźliście jakieś naczynia na glony? – zapytał.
- Tak, kapitanie.
- To dobrze. Kiedy pojawią się te glony zbierzcie ile możecie i wystawcie przy nich wartę. Jutro je sprzedamy.
- Nie mamy ich dużo – zauważył Hermin. – Nie było łatwo coś znaleźć.
- Nie szkodzi. Podzielimy się zyskiem po równo. – Obrzucił załogę spojrzeniem. – Oczywiście tylko ci dostaną pieniądze, którzy cokolwiek będą robić. Nie jest to przymusowa praca.
Zostawił załogę i poszedł na plażę. Usiadł na piasku i popatrzył na horyzont. Ciekawe, czy dzisiaj magowie wyjdą z Wieży. Zrobiło się już ciemno. Nagle w wodzie pojawiły się małe, błękitne punkciki. Po chwili pojawiły się kolejne i fale przy brzegu rozbłysły pięknym, niebieskim blaskiem. Falimir podszedł oczarowany do wody i ostrożnie zanurzył w niej dłoń. Wrażenie było oszałamiające. Usłyszał obok pełne gniewu prychnięcie Kryształa. Kot bezszelestnie zbliżył się do wody i zanurzył w niej łapy. Nie spodobało mu się, że świecą, a glony nie nadają się do jedzenia, więc wyszedł, zostawiając świecące ślady łap. Falimir zaśmiał się widząc, jak kot próbuje bezskutecznie zmyć błękit z łap. Osiągną tylko tyle, że teraz miał także niebieski pysk. Falimirowi zrzedła mina, kiedy zobaczył, że jego warkoczyk także pokryły glony. W pobliżu pracowali jego ludzie, a także zwykli mieszkańcy. Wszyscy nieźle się przy tym bawili. Nagle, Falimir usłyszał zbliżającą się grupkę ludzi. Odwrócił się. Wyróżniali się z tłumu, nie tylko strojem. Każdy z nich miał swoistą aurę, która nie pozostawiała wątpliwości, kim są. Falimir ze zdumieniem odkrył, że większość wyglądała na osoby w jego wieku. Magowie. Nie, nie magowie. Uczniowie. I kilku nauczycieli. Ich strój musiał odpowiadać ich profesji. Grupka dziewcząt o niemal identycznych strojach musiały aspirować na stanowisko wiedźmy. Sami chłopcy to z pewnością przyszli magowie. A zatem wymieszana trzyosobowa grupka w zielonych szatach to pewnie zielarze. Falimir ujrzał jak dwójka magów niby przez przypadek popchnęła jedną z dziewcząt do wody. Pokręcił głową. Zdecydowanie nie tak sobie wyobrażał magów. Miała wrażenie, że będą bardziej poważni. Sięgnął po swoje naczynko. Napełniając je wodą z planktonem, pomyślał, że w sumie nie odstawałby od innych uczniów.
Literature
Porzeczka
Warning: crack alert!
To był dobry dzień, żeby nie być nim.
Michael westchnął ciężko i zgarbił się w barowym krzesełku. Ręka bezwiednie podążyła do szklanki, a lód zagrzechotał. Sok porzeczkowy, to było to. Tego potrzebował, nawet jeśli właściciel knajpy musiał go specjalnie zamawiać. No właśnie - zamówił, chociaż było to kłopotliwe, bo nie odmówiłby Michaelowi Jacksonowi. Michael położył policzek na blacie. Czasem miał tego wszystkiego dość...
Literature
Intrant Amorem
Finally I was able to get away from Lavender. If I had to hear one more thing about Yule Ball, I'm going to loose it. I may be acting a little bit bitter. It's not my fault. I don't have a date. I know I don't need a date, but it would be nice.
This would be my first dance and to be able to have someone actually ask me to go with them would be amazing. To be just more than Harry and Ron's friend Hermione. I love them both, but I just feel that I constantly have two guys putting off other boys that may be interested.
Okay enough of that Hermione, you are almost done with this essay. I say, scolding myself.
"Granger."
My table was rocked
Literature
L.E.G.I.O.N.
Specimen 176- Consciousness successfully transferred.
Specimen 177- Consciousness successfully transferred.
Specimen 178- Consciousness successfully transferred.
The list was truly staggering not in just its length but in its implications. To the Templar, it was heresy. To the conclave, it was sacrilege. To the Judicator...it was necessary.
With a dash from a blue, scaled finger the list moved again going further down till the same appendage stopped the page's scrolling.
Specimen 253- Consciousness successfully transferred.
Specimen 254- Consciousness successfully transferred.
Specimen 255- Consciousness successfully transferred.
They
Suggested Collections
© 2015 - 2024 Wierszownikk
Comments15
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
Ja jestem laikiem, jeśli chodzi o rodzaje statków, ale jak patrze na przykłady to zgadzam się z przedmówcą, a koga (na moje oko) niewiele różni się od szkunera.
Ładnie napisane. Czyżby Falmir zaczynał snuć poważniejsze plany odnośnie samej Wieży? ^^
Ładnie napisane. Czyżby Falmir zaczynał snuć poważniejsze plany odnośnie samej Wieży? ^^